
Chwile wspomnień czyli wywiad z nauczycielami emerytami
12 października, w przeddzień Święta Edukacji, gościli w naszej szkole nauczyciele emeryci, którzy zgodzili się na udzielenie uczniom krótkiego wywiadu. W ciepłej i serdecznej atmosferze na kilka pytań odpowiedziały panie: Teresa Gołaszewska, Zofia Jankowska, Franciszka Grabowska i Krystyna Brajczewska.
U: Ile lat pracowały Panie w szkole?
T.G.:31-35 lat.
U.: Jakich przedmiotów panie uczyły?
T.G.: Różnych. Ja na przykład uczyłam matematyki i wiele lat pełniłam funkcję dyrektora szkoły.
K.B.: Uczyłam biologii i chemii, a także 6 lat pracowałam w bibliotece. Wcześniej uczyłam w klasach młodszych.
Z.J.: Ja natomiast uczyłam klasy młodsze, wychowania muzycznego i wychowania fizycznego.
F.G.: Do szkoły w Kołakach przybyłam w 1952 roku. Wtedy w szkole podstawowej było 7 klas. Klasy były łączone, nauczycieli mniej, ale młodzież ta sama. Bardzo grzeczna, bardzo dobrze wychowana. Później powstała 8-klasowa szkoła podstawowa. Warunki powojenne sprawiły, że uczyło się tego, na co akurat było zapotrzebowanie. Zależnie od sytuacji. Wówczas byłam po liceum pedagogicznym. W czasie pracy zdobyłam wykształcenie wyższe pedagogiczne. Sytuacja wymagała, żeby nauczyciele stale się dokształcali. Ja prowadziłam w starszych klasach wychowanie obywatelskie, geografię, wychowanie plastyczne i zajęcia plastyczno-techniczne z dziewczętami.
U.: Jak liczne były klasy?
T.G. Przeważnie 28-30 osób. Wówczas szkoła liczyła około 400 uczniów.
U.: W takim razie jak zachowywały Panie dyscyplinę w klasie?
T.G.: Nie mieliśmy żadnego problemu z dyscypliną.
Z.J. Mogą to potwierdzić nasze uczennice, które obecnie pracują w tej szkole jako nauczycielki. Jesteśmy z nich dumne.
U.: Co najbardziej irytowało panie w szkole?
T.G.: Nie wiem czy mnie coś irytował. Kochałam tę szkołę. Pracowałam w niej tyle lat. Była moim marzeniem. Uważałam tę młodzież za bardzo zdolną i dobrą. Wszystko, co działo się w szkole, było dla mnie wyjątkowe: młodzież, rodzice, z którymi współpracowałam i oczywiście instytucje wspierające szkołę.
U: Co cieszyło i dawało wiele satysfakcji?
F.G.: Dobre wyniki naszych uczniów.
K.B.: Jeśli chodzi o bibliotekę cieszyło mnie duże zainteresowanie książkami. Uczniowie chętnie przychodzili do biblioteki, czytali książki. Wielu z nich pomagało w bibliotece, stanowiło tzw. aktyw biblioteczny. Teraz są dorosłymi ludźmi, pracują w Kołakach i okolicach.
U.: Czy przedmioty były takie same?
Z.J.: Myślę, że tak, jedynie niektóre inaczej się nazywały, np. było wychowanie muzyczne, teraz jest muzyka.
K.B.: Gimnastyka teraz jest wychowaniem fizycznym.
F.G.: Dawne wychowanie obywatelskie dzisiaj zastąpił WOS – wiedza o społeczeństwie.
T.G.: Nie było oczywiście informatyki.
U.: Czy uczniowie chętnie się uczyli, czy chodzili na wagary?
K.B.: Na wagary nasi uczniowie nigdy nie chodzili.
Z.J.: Nie pamiętam, żeby ktokolwiek poszedł na wagary w naszej szkole. Wtedy nie znano dnia wagarowicza.
U.: Czy obecny budynek szkoły bardzo różni się od tego sprzed kilkudziesięciu lat?
T.G.: Budynek szkoły stanowiła tylko część, gdzie obecnie mieści się szkoła podstawowa: klasy młodsze, stołówka i biblioteka. Ale za to mieliśmy boisko do koszykówki, do piłki ręcznej, siatkówki i piłki nożnej, bieżnię, skocznię wzwyż i skocznię w dal.
F.G.: Była różnica, np. w samym wyposażeniu oraz w wyglądzie zewnętrznym i wewnętrznym szkoły. Kiedy przyszłam tu do pracy, szkołę ogrzewały piece opalane torfem. Nim piec się rozgrzał, w salach panował chłód. Chuchaliśmy w ręce, tupaliśmy nogami, ale każdy czuł potrzebę nauki. Dzieci były naprawdę wspaniałe!
Z.J.: Kłopoty z wyposażeniem dotyczyły pomocy naukowych. Trzeba było zdobywać je we własnym zakresie, wykonywać samodzielnie.
T.G.: Za to grono pedagogiczne było bardzo zgrane. Nawet dzisiaj, mimo słabego stanu zdrowia jestem tutaj, bo koleżanki mnie zdopingowały. Życzę wam takiej współpracy jaką my mieliśmy.
K.B.: Jest to również dla was, nauczycieli wskazówka, że niezależnie od przeciwności losu, musicie trzymać się razem. Jedna drugą powinna wspierać.
U.: Co sadzicie Panie o Kołakach obecnie? Jakie zmiany dostrzegacie?
T.G.: Kołakami jestem zauroczona. Wiecie dlaczego? Bo tu spędziłam swoje najcudowniejsze lata młodości. Miałam dobrą młodzież i wspaniałych rodziców, którzy się ze mną kontaktowali. Jeżeli widzę, że coś w Kołakach się buduje, czuję w sercu ogromną radość. Kiedy przyjechałam z zagranicy, to właśnie kończono rozbudowę szkoły i sali gimnastycznej. Ogromnie cieszyłam się, że szkoła się rozwija, że ktoś kontynuuje moje dzieło. A czy wy wiecie, jakie te wasze Kołaki są ładne? Jak stają się coraz piękniejsze? Powinniście być dumni, że tu mieszkacie!
F.G.: 17 lat byłam w Stanach Zjednoczonych, ale tęskniłam za Polską, za Kołakami. W tej chwili mieszkam w Łomży, ale w sercu zawsze mam Kołaki.
Z.J.: Koleżanka nie dodała, że my tę gminę obroniłyśmy, że dzięki nam ona istnieje. Skoro jest gmina, jest i szkoła, nauczyciele mają pracę a uczniowie miejsce nauki. A było to tak: jedna z nauczycielek kierowała szkołą, a pozostałe jeździły po terenie, organizując delegacje do ministerstwa. I udało się! Jest gmina, wszystko się rozwija.
U.: Jakie wskazówki mogły byście Panie dać uczniom naszej szkoły?
F.G.: Mogę wam tylko tyle powiedzieć: uczcie się. Kto się uczy, ma w głowie dobrze poukładane.
U.: A nauczycielom?
Z.J., K.B.: Wzajemnej dobrej współpracy w gronie pedagogicznym. Żebyście żyli w zgodzie i zawsze sobie pomagali.
U.: Bardzo Paniom dziękujemy za wskazówki i rady oraz chwilę wspomnień o dawnych czasach. Życzymy długich lat życia, przepełnionych zdrowiem i szczęściem, pogody ducha, pomyślności i ludzkiej życzliwości, dni pełnych słońca i radości oraz wszystkiego, co najpiękniejsze i najmilsze w życiu.
Było to kolejne spotkanie z cyklu spotkań z osobami starszymi w ramach projektu „Działajmy razem i uczmy się od siebie”.